
Szyldy z duszą – jak wyglądała reklama zewnętrzna w czasach PRL
W czasach PRL reklama zewnętrzna miała zupełnie inne oblicze niż dziś. Nie była krzykliwa ani agresywna – raczej stonowana, funkcjonalna i… pełna uroku. Szyldy miały informować, nie sprzedawać. A jednak wiele z nich stało się symbolem epoki – znakami, które dziś wspominamy z sentymentem.
W latach 60. i 70. polskie miasta zaczęły rozbłyskać neonami. To była namiastka zachodniego świata – koloru, światła i nowoczesności. Projektowali je wybitni graficy i architekci, często z ogromnym wyczuciem formy. W Warszawie, Wrocławiu czy Gdańsku powstały dziesiątki oryginalnych realizacji, które dziś traktowane są jako dzieła sztuki użytkowej. Jednym z najbardziej znanych przykładów był neon „Cepelii” – elegancki, rytmiczny, stylizowany napis, który latami zdobił centrum stolicy.
Ale nie tylko neony zapisały się w pamięci. Każdy szyld, nawet ten prosty z malowanymi literami na blasze, był ważny. To właśnie one tworzyły lokalny krajobraz handlowy – sklepy „Społem”, „Delikatesy”, warsztaty rzemieślnicze, fryzjerzy, a nawet bary mleczne. Reklama zewnętrzna była wówczas rzemiosłem – tworzonym ręcznie, z troską o detal.
Dziś, patrząc na tamte czasy, można dostrzec coś, co warto zachować: autentyczność. Każdy szyld miał swoją historię, a wiele z nich przetrwało do dziś – niektóre odrestaurowane, inne zniszczone, ale wciąż obecne w miejskiej pamięci.
W RedEye wierzymy, że dobra reklama zewnętrzna też może przetrwać próbę czasu. Tworzymy kasetony, pylony i neony LED, które – tak jak dawniej – mają nie tylko świecić, ale również opowiadać historię miejsca i ludzi. Bo choć technologia się zmienia, idea pozostaje ta sama: reklama ma nie tylko przyciągać wzrok, ale też zapadać w pamięć.